środa, 29 kwietnia 2009

Piratas de IKEA

Jakiś czas temu coś mnie tknęło. Zajrzałam sobie na blog jednej z dziewczyn z Am. Płd. Może to była Mirta, a może w ogóle nie z Ameryki tylko z Hiszpanii... nie pamiętam. Znalazłam na tym blogu link do innego jeszcze bloga, na którym można pokazywać swoje prace-przeróbki. Chodzi chyba o to, żeby znaleźć nowe zastosowanie dla mebla, ubrać lampę w nowe szaty, albo zamocować ją do góry stopką, pomalować ramę lustra, zrobić z luster wezgłowie łóżka... też można.
No to zdobyłam się na odwagę i wysyłek umysłowy w postaci trzech zdań komentarza po hiszpańsku. Zapewne zrobiłam kilka błędów (bo te dwa cholerne SER vs. ESTAR to mnie do szału doprowadzają!!!), ale oto moja praca została uwieczniona. Chodzi o moje pierwsze lustra, które ozdobiłam techniką decoupage. Ja wolę to drugie, kremowe z różami na rogach. Motyw wybrałam... bo miałam taką serwetkę. Nie z jakiegoś specjalnego umiłowania róż, ale brzydkie nie są.
Żeby zobaczyć "mnie" na blogu PIRATAS DE IKEA wystarczy kliknąć tutaj:


Dzięki za umieszczenie mojej pracy na blogu. Gracias! (nie mogę nic więcej po hiszpańsku napisać, bo mi kod HTML zwariuje, jak to było w przypadku wpisu dla Marisy - no puedo escribir ni una palabra mas en espanol porque mi codo HTML se volvere LOCO. Como en el caso de post para Marisa).

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Wyróżnienia, wyróżnienia

Dostałam dzisiaj (albo wczoraj - zależy czy liczyć od daty komentarza czy daty przeczytania go przeze mnie;)) takie oto wyróżnienie:

Strasznie się z niego cieszę, bo pomalować coś to zapewne każdy potrafi, ale że ma dobre pomysły... Nie no, żartuję! Po prostu cieszę się, że ktoś tutaj zagląda i chyba robi to dla przyjemności... czyli tak jak ja decou i inne malowanki-dzierganki. Dostałam to wyróżnienie od Moniki, która ma własny Pokój z kominkiem (prawie tak jak "Pokój z widokiem";)).
Nie chcę tutaj wyjść na wazeliniarę, ale jej produkcje z masy modelarskiej (albo glinki albo masy solnej - tego nie wiem) są wspaniałe i mają piękne kolory. Co więcej, mają też sympatyczne mordki. To dość ważne, ponieważ nie lubię zabawek (czy innych maskotek, figurek), które są wykonane niestarannie i mają np. oko na czole (a nie w oczodole, jak normalne odwzorowanie postaci).
Zatem, dziękując za wyróżnienie wyróżniam Monikę z Pokoju z kominkiem. Ponadto, widzę, że Monika podziela moją pasję do książek. Ja też je lubię - niektóre czytać, bo są takie typowo opowieściowe, a inne oglądać i na ich podstawie malować, szyć itp. (choć z tym szyciem to bym tak nie przesadzała - raptem jedno etui na telefon ;)).
A co do innych wyróżnień dla ............................... <- tutaj każdy wpisuje siebie, jeśli uznaje, że ma dobre pomysły i się dzięki nim nie nudzi po... czymkolwiek innym, co robi na co dzień.


* * * * * * * * * *

Dostałam też już kilka razy (ze cztery) takie oto wyróżnienie:

Pierwsze było od Panny Nikt a drugie od Kasi, a trzecie od Moniki, a i od Hanji.
Teraz muszę wybrać kolejne wyróżniające się blogi... ale wcale nie wiem, które, bo jest i parę... Ale te blogi mi się podobają ze względu na zawartość (pokazywane prace), szatę graficzną i porządek (ładne zdjęcia, ładnie ułożone, tekst sformatowany - czyli takie techniczne szczegóły) i lubię tam po prostu zaglądać... A jeśli kogoś tu nie wymieniłam to tylko dlatego, że odwiedzam wiele blogów...
1. Mollik - świetne scrapy, którymi sama się nie zajmuję, ale jej prace podziwiam;
2. Panna Nikt - decoupage widzę na forum, ale te jej kuchenne szaleństwa ;)
3. Yvette - bo szata graficzna bloga, bo fotki, bo scrapy, bo piękna fotka w profilu i ten Lou Reed "Perfect Day"!!!
4. Bajka - bo niby napisała, że nieśmiało zaczyna blogować, ale jak się Dziewczyna rozkręciła!!! :)
5. Hanji - no bo tak, bo mi się podobają jej prace decou, a teraz zaczęła jeszcze z kolczykami, a to już tereny dla mnie niedostępne, bo nie umiem robić loopków i jakoś tak te kolory mi się nie dobierają ładnie. Pozostaję przy kolczykach decou.

czwartek, 16 kwietnia 2009

Irysy

Zdaję sobie, oczywiście, sprawę, że do van Gogha jest mi daleko jak stąd do Krakowa (albo nawet do Koluszek - to jest private joke, nie mogłam się powstrzymać :D). Jednak słoik z irysami był na specjalne sprecyzowane zamówienie i taki miał być. Pewnie mogłabym zrobić teraz inny słoik z tym samym motywem, ale nie mam dla kogo... Na razie mam (miałam w zasadzie) ten i 6 podkładek pod talerze do zrobienia na miesiąc temu (robią się ostrożnie, żeby się nie wypaczyły od mokrej farby).
Proszę Państwa, oto słoik:

Najbardziej w moim słoiku podoba mi się okienko, tzn. nie jego wykonanie, bo pewnie mogłabym ładniej je wyciąć, ale sam zamysł wtopienia go w całość motywu irysowego. A jakiż efektowny z niego jack-o-lantern ;) Brakuje mu tylko zębisk albo jakiejś srogiej miny, bo efekt jest!

Wirtualnie sloik należy do Maharani czyli do blogowej Panny Nikt :)

środa, 15 kwietnia 2009

Wpis historyczny

Zgodnie z wczorajszą obietnicą postanowiłam opublikować marne zdjęcia jeszcze mizerniejszych (nawet nie marniejszych) wielkanocnych pisanek. Są to moje pierwsze decou pisanki i... podejrzewam, że ostatnie w mojej karierze... No chyba, że ktoś by bardzo zapragnął mieć jakieś ekstra pisanki to wtedy może dla niego specjalnie, ale tak sztuka dla sztuki to nie moja bajka raczej (choć Bajki prace lubię ;)).
Pisanki są drewniane. Nie jestem marnotrawczynią i na "jadalnych" pisankach nie będę malować bo szkoda farby, motywów i w ogóle szkoda czasu na coś, co się potem strawi i... ;D Dwa jajca są na patykach i te było całkiem łatwo lakierować, bo palce się nie kleiły. Pozostałe są bez patyczków i uzyskanie perfekcyjnej gładkości wiązało się z lakierowaniem na raty... Toteż właśnie dlatego oświadczam, że nigdy więcej jaj-pisanek :D Jedno jest w stylu "od czapy", bo było robione jakieś trzy miesiące wcześniej...

Jedno poziomkowe na kiju ;) i jedno żółte z fiołkami i jakimiś tam innymi kwiatkami (też na kiju;)), w centrum jajo tulipanowe:

Obstawa boczna ta sama, a w centrum jajo zielone z kwiatkami o nieokreślonej i nieznanej im nazwie i z biedronkami:
Wszystkie jajka w środowisku naturalnym, okołowielkanocnym czyli w koszyku:

I to ostatnie, wspomniane, takie samotne, w innym stylu... jakimś angielskim albo co... No takie sobie jest wiszące na haczyku:

Żadna rewelka.

wtorek, 14 kwietnia 2009

Powiezione na drugi koniec świata

Przed Wielkanocą dużo było pracy, ale nie takiej kuchennej, tylko takiej malarskiej, bo dużo rzeczy trzeba było zrobić na już. Te, które w tym poście przedstawiam hurtowo właśnie dziś poleciały na koniec świata... Szkoda tylko, że razem z nimi poleciał też wujek... bo daleko BARDZO. Ale nic to! Jak cię coś nie zabije, to cię wzmocni! ;) A może i podróż się szykuje dłuższa :D HURRAAA!!! Byłoby super!!!
Kolczyki:
A tutaj takie dłuższe odrobinę (wiem, że nad robieniem okrągłych perfekcyjnych kółek muszę jeszcze długo DŁUGO pracować!):

Bransoletka (komplet z prezentowanymi powyżej czarnymi kolczykami oraz wisiorkiem stąd):

Nowy zestaw pierścieni do serwetek (starszy wygląda tak i to w jakiej aranżacji;) w ozdobnym woreczku (na modlę patriotyczną, ale nieckliwą i nienachalną;)

Woreczek z zawartością:
Wizytownik elegancki niezwykle w trzech odsłonach ;)

Szkatułka zapinana z damulką:

I starczy tej pracy!
Jutro będą jajka wielkanocne wielce spóźniona prezentacja, wiem ;) Ale one są historyczne, ponieważ pierwsze i ostatnie, jakie ozdabiałam. Nie lubię robić bombek choinkowych i nie lubię malować pisanek. I nie będę :D Także zapraszam jutro...

środa, 1 kwietnia 2009

Wpis "z innej beczki"

UWAGA!
UWAGA!

www.mamatezmoze.pl

Wszyscy lubimy, gdy w restauracji, do której przyszliśmy jest miła obsługa; nie ma niespodzianek w postaci zadymionych pomieszczeń (gdy ktoś nie pali); miejsca jest wystarczająco dużo, żeby nie trzeba się było przeciskać między stolikami powodując u innego gościa restauracji zanurzenie nosa w zupie...
A gdy jest się Mamą, Tatą i ma się wózek z dzieckiem, to już w ogóle powinno być tak, że jeszcze wózek się mieści między stolikami, że obsługa nie łypie źle na Juniora rozlewającego zupkę na stolik dziecięcego fotelika, który też jest mile widzianym wyposażeniem lokalu. Wszelkie Kąciki Malucha, zabawki, kolorowanki i inne cuda-wianki powodują, że dzieci są szczęśliwe, rodzice mają czas dla siebie nie spuszczając malucha z oczu, ale jednak... tak jakoś bardziej na luzie.
Nie muszę chyba dodawać, że było by idealnie gdyby wszystkie restauracje, centra handlowe, kina, sklepy, przychodnie itp. miejsca publiczne miały takie wyposażenie dwudziestego pierwszego wieku (choć raczej powinien to być standard a nie coś z kategorii "szmery-bajery";).
A myślicie, że mama też może...? Oczywiście, mama może: być z Juniorem w domu, bawić się z dzieckiem, być dla niego Mamą przez duże M) kochać dziecko, chodzić z nim na spacery... Tak, to mama może. Ale może też: wyjść z dzieckiem do restauracji (ewentualnie jeszcze może mieć do towarzystwa Tatę ;)), może chcieć kupić dziecku krzesełko do pokoju, może być akurat sama w domu i potrzebować iść na zakupy do centrum handlowego, może chcieć tańczyć i bawić się i iść do kina i jeździć na rolkach. Jednym zdaniem MAMA TEŻ MOŻE robić wszystko, co chce i co robiła nie mając dziecka. Potrzebuje tylko odpowiedniej infrastruktury! Bo CHCE a nie musi zabrać ze sobą dziecko, które też w ten sposób uczy się na swój sposób żyć w społeczeństwie.
Dlatego Weronka ze swoim Mężem Michałem rozpoczęli super akcję zatytułowaną właśnie MAMA TEŻ MOŻE. Wczoraj byli gośćmi programu Dzień dobry TVN. Oglądając ich spóźniłam się do pracy (BARDZO!), ale i tak nie żałuję :D Akcja polega na tym, że mamy i tatusiowie z dziećmi oceniają wszystkie te wyżej wspomniane miejsca użyteczności publicznej pod względem możliwości wybrania się tam całą rodziną. I nie chodzi tylko o wspomnianą infrastrukturę, ale - np. w przypadku restauracji - o możliwość zamówienia posiłku odpowiedniego dla dziecka, bez konieczności stawiania na nogi całej obsługi. Chodzi o to, żeby wszystkie te udogodnienia stanowiły o standardzie w lokalu, który chciałby otrzymać zaszczytne miejsce w dziale "Polecamy" i dumnie prezentować naklejkę akcji Mama też może na drzwiach wejściowych.

Myślę, że jest to bardzo zacna inicjatywa. Sama nie mogę wziąć w niej udziału... z oczywistych względów - nie posiadam Eksperta, jakiego mają Weronka i Michał;) Dlaczego zacna? Bo to znaczy, że są ludzie, którym się chce chcieć zrobić coś ciekawego i to nie tylko dla siebie i na własnym podwórku. (A to dziś wcale nie jest takie proste... coś o tym wiem.) Aaaaa, bo nie napisałam, że mimo iż akcja szerzy się z Pomorza obejmuje również inne miasta Polski i każda chętna mama i każdy chętny tata są zaproszeni do współpracy w charakterze Agentki/Agenta... Wystarczy napisać na adres info@mamatezmoze.pl i zacząć działalność wywiadowczą ;)

A na koniec chciałabym pogratulować Weronce i Michałowi (i wszystkim współtwórcom tej inicjatywy) pomysłu i chęci do działania, bo bardzo lubię, gdy ktoś coś robi... tak po prostu!
I ten tekst o podróżach z maluchem autorstwa Jowity jest bardzo dobrze napisany także go przeczytajcie, bo ja tak nie umiem i u mnie na blogu dobrych wpisów niet!