czwartek, 26 marca 2009

Nie lubię kawy, ale...

Jakiś czas temu wybrałam się do Hanji do Sulejówka. Bylo to moje pierwsze spotkanie dekupażowe... takie pierwsze dekupażowanie w większym gronie (u Bećki się nie liczy, bo wtedy obgadałyśmy jedynie różne preparaty i techniki i wycinałyśmy motywy;))

Miałam akurat zamówienie na dechę pod kalendarz i oto co powstało podczas spotkania*:

A tutaj jeszcze mała kawucha...

... i coś, co wygląda jak czekolada... więc jako NIEwielbicielce kawy bardziej mi się podoba.

----------
* Zdjęcia ze spotkania może też kiedyś będą... nie wiem, gdzie je mam ;)

wtorek, 24 marca 2009

Pocztówka od A. z V. w Sz.

Stali Czytelnicy mojego bloga być może znajdą na tych fotkach dwie rzeczy wykonane przeze mnie… Tak, już jakiś czas temu to było, ale zapewne uda Wam się zgadnąć. Wierzę w Was :)

Straszliwie podoba mi się to zdjęcie całego stołu oświetlonego tylko świeczkami…


A tutaj podpowiedź już bardziej nachalna. Które z tych wyrobów są mego autorstwa ;)? Kto zgadnie…? Serio, jest to bardzo trudna zagadka :D


Zdjęcia mam dzięki Dobrej Duszy z Łosiowiska, bo to do niej należą te przedmioty (które odgadliście;). Dłuuugo mi wysyłała fotki, więc dlatego dopiero teraz zostały udostępnione szerszej publice. Poza tym jest bardzo dobre Usprawiedliwienie tego opóźnienia ;) A fotki powstały podczas świąt Bożego Narodzenia 2008 r. Imienia aparatu nie znam, ale.... nie był to Nikodem ;D

środa, 11 marca 2009

Wyjątek

W zasadzie - jak sugeruje tytuł bloga - jest on poświęcony przedmiotom ozdabianym w technice decoupage... Ale przecież dla sporadycznych tworów szytych ręcznie nie będę zakładać nowego bloga, bo niewiele na nim będzie. Moja kariera szwaczki nie rokuje zbyt dobrze - nie ćwiczę za często ;) Lubię, ale jakoś tak... no nie ćwiczę i koniec.
Ten futerał na komórkę uszyłam w wakacje rok lub dwa lata temu (już pamięć nie ta;)). Zajęło mi to jakąś godzinę i kosztowało kawałek filcu (czy tam wełny wielbłądziej jakiejś, bo nie wiem, czy to różnica i nie kupowałam jej ja tylko Dobra Dusza w Szwecji w sklepie Panduro mi kupiła). Kwiatki też są filcowe. Wszystko szyte ręcznie, ponieważ szycie na maszynie mnie stresuje i wychodzi krzywo, nawet jak chcę prosto.
Mistrzem krawiectwa to ja nie jestem, that's for sure!

W całej okazałości:
I otwarte:
Z tylu nie ma nic. Jest on li tylko koloru zielonego.

I nie pamiętam, jakie wymiary ma to etui, ale mieści się w nim telefon Sagem my411X (ten turkusowo-biały z motywem roślinnym z tylu obudowy). Telefon ma wymiary 103x45x14 mm.

A te fotki zawdzięczam mojej koleżance B. (dla której uszyłam to etui) i wspaniałemu aparatowi o jakże wdzięcznym imieniu Nikodem :D
THX!

wtorek, 10 marca 2009

Przyprawy

Ostatnio popełniłam takie oto słoiczki na przyprawy w liczbie czterech. Tylko cztery sztuki, ponieważ jakoś nie pomyślałam i nie kupiłam więcej, a teraz ich już nie ma.
Są one malowane kremową farbą, potem pstryknięte zielonym (oliwkowym), troszkę pocieniowane. Każdy słoik ma okienko w kształcie listka zioła, które znajduje się z przodu. Może nie jest to najlepsze na świecie odwzorowanie listka, ale wydrapywałam je nożykiem modelarskim na suchej farbie (suchej "na dotyk", bo zbyt sucha się nie nadaje!), a ona straszliwie się kruszy. Powstałe listki to kompromis pomiędzy (ja) chcę a (farba) pozwala ;)
Na nakrętkach są maleńkie gałązki oliwek, na każdej taka sama.

Na fotce zbiorczej każdy słoiczek widoczny z przodu, z boku i z tyłu (okienko).