Kiermasz w Piasecznie się odbył. Jak zwykle nie odwiedził mnie nikt ze znajomych ani z rodziny, ale to już się staje jakąś normą w zasadzie, więc się nie zdziwiłam ;) Publika niespokrewniona za to dopisała. Czasami bywało nawet tłoczno!
Ładnie nawet na tym rynku piaseczyńskim. Dużo ładniej niż w parku za Starostwem powiatowym... Oto kilka zdjęć:
Rynek
Nasz stragan
W roli głównej - pisanki
A tutaj wyrób nie nasz, ale zawsze podziwiam, gdy ktoś umie takie rzeczy z jadalnych składników wyczyniać ;) To się chyba food carving nazywa...

Ładnie nawet na tym rynku piaseczyńskim. Dużo ładniej niż w parku za Starostwem powiatowym... Oto kilka zdjęć:
Rynek
5 komentarzy:
Kocham takiekiermasze! Wasz stragan całkiem-całkiem :)
Chyba nawet to, że obcy dopisali jest większą zaletą, bo nie robili tego z uwagi na znajomość tylko dlatego, że naprawdę byli zaciekawieni Twoją twórczością.
A ten smaczny bukiet.... O matko! cudowności!
pozdrawiam, Jagodzianka.
Gocha, ja też lubię kiermasze!!!
Jagodzianko, ja wiem, ale jednak miło by było jakby rodzina mieszkająca 10 min drogi od Piaseczna zechciała przyjść ;))) Nic to!
Ten bukiet w arbuzie wycięty jest genialny!
Rozumiem Cię doskonale i zdaję sobie sprawę, że jest Ci przykro. Mnie też by było... Ale jak to mówią: Z rodziną najlepiej wychodzi się...na zdjęciach...
pozdrawiam, Jagodzianka.
Przykro... to nie raczej. Ale tak milej by było gdyby przyszli. Tyle razy już zapraszałam ;))), w końcu mogliby skorzystać :D
Nie ważne! Ja się dobrze bawię na tych kiermaszach :) i po to na nich bywam. Bo przecież nie dla pieniędzy ;)))
Prześlij komentarz