poniedziałek, 14 września 2009

Kiermasz, kiermasz i po ptakach

Pojechałyśmy z dziewczynami na kiermasz w ramach reklamowanego dwa posty wcześniej Jarmarku piaseczyńskiego.

Nasze dobra wszelakie - Agnieszki piękne po prawej, moje skromniachy po lewej

A tutaj dobra Bajki

Powiem tyle - bo uważam, że trzeba to powiedzieć - po pierwsze, towarzysko było bez zarzutów. Dziewczyny nawet z teoretycznej konkurencji, ale przecież z tego samego forum odwiedzały nasze stoisko, my chodziłyśmy do nich. Bajka, Aga i P. stanowiły świetne kompanki do sprzedaży. Inni sprzedający i sprzedające też przychodzili (przychodziły) oglądać nasze prace. Byla też serwetkowa wymiana... tradycyjnie już przy spotkaniach decoumaniaków ;)
Ale jeszcze jest po drugie... No właśnie, ludzie oglądający wyroby decoupage najchętniej chyba braliby je za darmo. Patrząc na tłumy przy stoiskach z rękodziełem i wyrobami decoupage (było nas chyba trzy stragany) można by sądzić, że daje się zarobić na tym nie wiem ile. Jednak tak jak mówię, każdy chciałby wszystko za darmo, góra za 5 zł i jeszcze gratis do tego... czyli że prawie za darmochę dwa przedmioty. Bo przecież tato oprócz tego, że kupi córce biżuterię musi mieć na piwo i jest to równie ważne jak córka. Świat oszalał!

Nie myślcie tylko, że przemawia przeze mnie rozgoryczenie z powodu braku kasy, albo braku jakichkolwiek środków do życia. Bez przesady, nie jest tak dramatycznie! Może będzie... ale dopiero w listopadzie ;) Chodzi mi o całkowity brak szacunku dla naszej (dekupażystek) pracy, dla naszego gustu w dobieraniu motywów do przedmiotów, barw do motywów, komponowania całości itp. Bo to jest tylko szkatułka z naklejonym wzorem, to za drogo 40 zł. Otóż nie! To jest cena akurat w sam raz, bo my materiałów do malowania też nie mamy za darmo. Teraz dla wszystkich czas to pieniądz. Szkoda że tylko jego czas a nie cudzy.

Także po chwilowym załamaniu stwierdzam, że nasze kolczyki (moje też!) są ładne. I warte tych pieniędzy, które za nie chciałyśmy. I nie pozwolę sobie już nigdy więcej wmówić (a raczej nie uwierzę już więcej), że nikt ich nie chce. Za darmo wszyscy by wzięli, a jakże!

Moje kolczyki i wisiorki na górze, Agnieszki na korkowej tablicy

Proponuję następnym razem zrobić tak, że dla każdego/każdej niezadowolonego/onej z ceny tylko obklejonej szkatułki przygotować deskę, serwetkę, klej i lakier i niech sobie zrobi. Jeśli zrobi tak ładnie jak my - wtedy dostanie mój przedmiot za pól ceny. Za darmo go nie oddam! Dla zasady.

Jeśli tu zaglądacie, drogie koleżanki dekupażystki i inne zajmujące się rękodziełem, napiszcie, jakie jest Wasze zdanie na ten temat. Jestem ciekawa, co myślicie.


P.S. Specjalne podziękowania dla naszej ekipy - dwóch kierowców i ochroniarza K. - prywatnie Agnieszkowego męża ;), który dzielnie towarzyszył nam cały dzień na kiermaszu. Uważam, że było warto spędzić ten dzień w ten sposób :) Prawda? DZIĘKI!

5 komentarzy:

http://lara-egaree.blogspot.com/ pisze...

Martuś całkowicie się z Tobą zgadzam, nasza twórczość to nie jest taśmowa produkcja z Chin, gdzie do morderczej pracy, bez jakichkolwiek warunków wykorzystywane są dzieci, każda rzecz jest oryignalna i niepowtarzalna, nawet jeśli użyte do tego były te same motywy, to każda z nas ma nie inną wizję, dlatego trzeba się cenić, bo jest to rękodzieło, jest to rzecz jedyna w swoim rodzaju! Nie znajdziesz drugiej takiej idąc do kogoś na obiadek (np: produkty IKEI), nie zdarzy się sytuacja, że ubierając naszą biżuterię, koleżanka na imprezie kupiła te same kolczyki, w tym samym sklepie, ludzie powinni to docenić i zdać sobie sprawę, że to nie maszyny tworzą nasze produkty, ale nasze rączki, i poświęcamy na to nasz własny czas, niech sobie policzą ile kosztuje godzina naszej pracy, to w życiu za takie pieniądze nie wzięliby się do roboty! Do tego koszty materiałów! Czasami mam wrażenie, że pracujemy za darmo, a czasem nawet dopłacamy do tego interesu! Dlatego, trzeba sobie powiedzieć drogie dekupażystki BASTA! I ustalić rozsądne ceny za nasze prace! A ludzi w końcu muszą to docenić, jeśli chcą mieć coś oryginalnego w domu!

Trzpiot pisze...

Podzielę się z wami uwagami za dwa tygodnie bo też będę wystawiać swoje. Ale myślę, że będą podobne :-))

Kasia Boroń pisze...

Za darmo by wzięli. To fakt. Nie ma się co dziwić. Biedni jesteśmy. No i nawał tanich i chińskich rzeczy nauczył ludzi dziadostwa.
O trudnej sprzedaży coś wiem. Sama tak mam,że cos mi się podoba i muszę spasować. W sumie poluję na okazje. Jak i inni.
Co do walorów artystycznych, to ja je widzę, Ty i ludzie nam podobni. Ludzie wrażliwi.Moze czasem komus sie po prostu spodoba. Nastały jednak trudne czasy.Moze to minie...Spójrz na Allegro. Kiedyś sie sprzedawało tam duzo więcej, teraz jak patrzę...za darmo by wzięli.

Weronka pisze...

raaany julek, no to Wam nie zazdroszczę wrażeń - MArta, jak byś była gdzieś na jakimś kiermaszu w okolicy 3miasta to daj znać proszę, chętnie się z Tobą spotkam i zaopatrzę się w Twoje wyroby - ja nie potrafię kupować biżuterii przez internet, wolę zobaczyć na żywo ... . tak już mam, nawet jak mi się podoba na zdjęciu, to jakoś tak ... - w ogóle nie lubię kupowania przez net. pozdrawiam słonecznie!

Sol pisze...

Niestety dziwnie się w Polsce wycenia rękodzieło... Ludzie jakoś nie dostrzegają, że to pomysł i wiele godzin pracy. Nie rozumiem tego - jak ktoś chce kupić wyrabiane maszynowo badziewie to niech idzie na targ, a nie do nas ;/