czwartek, 9 września 2010

Czekolada...

... napędza mnie do działania. Musi chyba tak być, bo wczoraj byłam na czekoladzie z prawdziwą Mistrzynią i jeszcze był z nami Jamie, ale mnie zostawił i wolał iść z Mistrzynią... No nic. Wiedziałam, że u niej poczuje się lepiej ;)

Czekolada spowodowała u mnie chęć do działania.
I tak z kulek ufilcowanych kiedyś tam powstały filcowe kolczyki, z których jestem całkiem zadowolona. Na razie formy kolczyków są kulkowe, bo jak mówiłam kształt kulki mnie fascynuje ostatnio :D
Kolory jesieni (już niestety nadchodzi...)

I taki kolorowy mix niejesienny

Na koniec mało ambitne kolczyki (bo założyć ogniwko i bigle to każdy głupi potrafi), ale ten kształt, ten kolor i jakość wycięcia...

A u Mistrzyni wynikiem działania będzie (była) tarta.

Czekolada to jest potęga :) Jedną z lepszych podają w Cafe Colombia. Jestem zawsze tą, która w kawiarni pije czekoladę ;) Spieszcie się spróbować tej w CC, bo każda czekolada po pewnym czasie robi się lurą z torebki zalewaną wrzątkiem... Tak było w Chocolate Club na Chmielnej i tak było w Wedlu na ul. Szpitalnej w Warszawie.

P.S. Tak, wiem, niektóre zdjęcia są nieostre...

2 komentarze:

Tilo pisze...

Hue hue! Jamie nawet przyszedł ze mną do pracy! A na czekoladę na gorąco zapraszam kiedyś i do mnie... Też potrafię niezłą zmalować :)

decou-galeryjka pisze...

czekoladowe śliczne! pozdrawiam